"Wróci, zawsze wraca." - tak zwykłam pisać o sobie już wcześniej, na innym blogu - o zupełnie innej tematyce. Tematyce mnie zawstydzającej teraz nieco, nieco denerwującej mnie teraz, może dziecinnej, może głupiej, a może po prostu chorej. Nieważne. Jestem. Bo tęsknię. Tłumaczę.
W mojej głowie już dawno temu pojawiła się myśl: "Rób to co lubisz, rób to co sprawia Ci przyjemność, rób dokładnie to na co masz ochotę". "Rób.. Coś." Bo gdy kolejny już dzień patrzysz w ścianę, gdy koleją dobę spuszczasz nos na kwintę, szukasz celu - a nie znajdując go, zaczynasz wątpić.. Coś właśnie jest nie tak, nie tak jak być powinno. Lubię pisać, samo wstawianie kolejnych liter przynosi swego rodzaju.. Ukojenie? Spokój? Rozładowuje i rozluźnia? Sprawia że się uśmiechasz? Czy to nie jest to? A przynajmniej czy to nie jest to - po części? Dlaczego nie spróbujesz? Dlaczego nie wrócisz do bycia bloggerką?
Długa to będzie (może kiedyś) historia mojego blogowego zaginięcia, zabłądzenia gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią, długa to będzie również podróż przez kolejne dni mojej nieciekawej względnie egzystencji. Rollercoaster, równia pochyła - samo życie rzec można. Ale życie, to cenić powinnam. Może nie lubię się obnażać jeśli chodzi o emocje. Inaczej - nie lubię ale to robię i robić powinnam. Każdy powinien. Czasem wyjść z siebie. Wyjść, stanąć obok i z dystansu (i z dystansem) popatrzeć na to co dzieje się wokół. Odetchnąć, zetrzeć pot z czoła i doradzić samemu sobie. Tu się zdystansuję. Naprawię co zepsułam. Ot co.
Kontent? O czymże innym mogłabym pisać jak nie o życiu? Poszukując punktu zaczepnego.. Do życia właśnie.. Prześlizgnęłam się przez makijaż, przez pielęgnację, zamiłowanie kuchnią, gotowaniem i jedzeniem, przez sport i bycie "fit". I bycie. Po prostu bycie. I życie. Szeroka gama jak na bloga.
Zdrowie i fit? Hobby? Moda? Uroda? Lajfstajl? Chyba tak, na tym - tym razem się zatrzymam. Albo chociaż spróbuję się zatrzymać. Na tych samych zasadach co wcześniej, na blogu poprzednim. Spokój, radość, żart, dystans. Coś luźnego, coś nie-nazbyt-mądrego. Coś mojego, ba - ja w pigułce. Moje miejsce, mój azyl, cisza, spokój, moje wytchnienie.
Wytłumaczyłam.
I cóż, ja - "Panna w gorącej wodzie kąpana" - jak pomyślałam tak zrobiłam. Druga w nocy, chwila pisania, powstałam - jak feniks z popiołów. Witam i żegnam.
Chociaż nikt tu nie zajrzy,
dobranoc i do napisania!
Taaaaaaaaaaaaaaak!!!!! Uwielbiam takie niespodzianki! Z niecierpliwością czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńZooobaczymy co to będzie!
Usuń