niedziela, 11 września 2016

Porzucić EDa?

Ach, cóż co za chwytliwy tytuł! Mistrz.

Bywają w życiu momenty. Różne momenty. Różne chwile. Bo i te lepsze i te gorsze. Lub dobre i złe po prostu - patrząc przez pryzmat mojego czarnobiałego podejścia do życia. I niby nic nie ma na nie wpływu, tylko Ty niby kreujesz swój "marny los". I chciałabym, absolutnie bardzo bym chciała się z tym zgodzić. Lecz nie mogę. Bo kiedyś poznałam EDa. I tak ED kieruje mym losem. A raczej smutne pamiątki tegoż "przyjaciela", żeby lepiej brzmiało to chyba "po przyjacielu".

Czasem, tak jak teraz właśnie, tak siadam sobie na łóżku, zakrywając się szczelnie kocem. I myślę. Myślę o tym jak nieporadna się stałam. Śmiechem żartem ale czuję się nawet nie jak nastolatka ale jak mała dziecinka zamknięta w kobiecym, wyniszczonym ciele. W sumie .. Kobiecym? ED zabrał mi tę kobiecość pozostawiając samej sobie. Jak mawia mój brat "ideał dla pedofila". Bo w sumie mając te.. 23 lata.. Dalej wyglądam jak "słodka" dziecina. Lecz nie o tę fizyczność chodzi. A o psychikę. Złamaną, zbitą, rozdartą i odartą. Okaleczoną, obitą, pobitą. Nijaką. A może żadną. 

Bo niby porzuciłam EDa. Porzuciłam, a przynajmniej starałam się porzucić.. Z sił mych całych te zaburzenia odżywiania. Bach! Pchnęłam je w kąt. Chyba to one jednak nie chcą zostawić mnie. Zaganiają w kąt, róg, w ulicę ciemną .. I zastraszają. I poniżają. I gnębią. I dźgają wprost w serce. 

I tak.. Porzucić EDa.. Porzuciłam, nie powiem że nie. Bo nie chcę go. Bo żyć chcę. Ale nie mogę. Nie tak ot tak. Bo on nie chce zostawić mnie.

Już sama nie wiem o co mi tu chodziło. I po co ja to piszę? Chwalę się czy żalę? Brak mi słów nawet na samą siebie.

Pozdrawiam ciepło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz